O mnie
O mnie
Cześć,
Jestem żoną, matką, fotografką i artystką. Kocham ten moment, gdy spoglądam przez wizjer aparatu, jakbym łapała świat w kadrze, który za chwilę zniknie.
W wolnych chwilach gubię się w książkach, śmieję przy serialach i delektuje neapolitańską pizzą. Dobry podcast? Szybka planszówka? Zawsze.
Mam słabość do pawich piór, ich kolory to coś więcej niż tylko barwy – to miłość.
Co daje Mi fotografowanie?
Dla mnie fotografia to coś więcej niż technika. To sposób, by pokazać piękno – Twoje piękno. Nie to, które widzisz w lustrze, ale to, które nosisz w sobie. Nawet jeśli mówisz, że nie umiesz, że nie wiesz jak. Pozwól mi to pokazać. Potrzymaj mi aparat... chociaż nie, aparat będzie mi potrzebny na sesję
z Tobą :)
Lubię rozmawiać z Wami, poznawać, bo to w tych momentach odkrywam prawdziwe historie. Słuchanie jest moją siłą. A uśmiech... cóż, on przychodzi naturalnie.
Co na sesji zdjęciowej?
Po mojej stronie – wsparcie. Pokażę Ci, jak się poruszać, pomogę dobrać strój i dodatki. Bez stresu, bez pośpiechu. Tylko Ty i ja, i nasza wspólna podróż przez te chwile. Wszystko na luzie, z humorem, bo najpiękniejsze zdjęcia powstają, gdy czujemy się swobodnie. Chcę poznać Twoje marzenia o sesji zdjęciowej, by razem je spełnić. Mam nadzieję, że nie będzie to tylko sesja, ale wartościowy czas dla Ciebie.
Jeżeli czujesz niedosyt, poniżej kawałek mojej fotograficznej drogi.
Moja Historia czyli najpierw ślub
Minęło już dobrych kilka lat na etacie. I mimo, iż czułam ogromną satysfakcję, moja potrzeba tworzenia pozostawała niezaspokojona. Pożyczony aparat cyfrowy na jeden wyjazd, skutecznie rozbudził we mnie fotograficzną pasję.
Zrealizowałam pierwsze warsztaty. Wygrałam kilka konkursów, ale uważałam to za przypadek. Pewnego dnia koleżanka z pracy poprosiła mnie na krótką rozmowę. To, co zaproponowała, spowodowało, że zaczęłam rozglądać się na boki, aby sprawdzić czy nie została gdzieś ukryta kamera. Na podstawie zdjęć, które robiłam, wybrała mnie na swojego fotografa ślubnego.
Wszystko fajnie, tylko wtedy moim głównym tematem fotografowania była natura i portrety siostrzenicy.
Byłam tak zaskoczona, że przez silnie zakorzenioną grzeczność, odpowiedziałam: tak. Wróciłam do swojego pokoju, usiadłam na fotel i powoli odzyskując świadomość, dotarło do mnie,
że z tego wydarzenia nie robi się dubli.
Poczułam, że zostałam obdarzona ogromnym zaufaniem. I nie ukrywam, było to bardzo miłe. Będąc bez doświadczenia ślubnego, czas który został do ceremonii, wykorzystałam na poszerzenie wiedzy. Nawet fotografowanie rzucanego ryżu ćwiczyłam na własnym ogródku.
W dniu ślubu stres był gigantyczny. Zazwyczaj chowałam się za innymi, by być niewidoczną.
Tutaj pozostało chowanie się za aparatem, który ściskałam w dłoni tak mocno, aż cały był mokry.
Jednak to plener okazał się moim żywiołem. Do dziś para wspomina sesję, moją pomysłowość i zabawne akcje z folią malarską.
W tej całej sytuacji zyskałam doświadczenie, ale też niesamowite uczucie jakie towarzyszy mi podczas tworzenia skrawka historii z ważnych wydarzeń czy momentów, które dotyczą Osób na sesji.
Teraz Ty masz możliwość przekonać się jak to jest ze mną na sesji:)